Autor Wiadomość
Katie
PostWysłany: Nie 22:42, 10 Gru 2006    Temat postu:

ja lepiej nie bede pisac, bo i tak nie uwierzycie Very Happy
Medea
PostWysłany: Śro 20:55, 22 Lis 2006    Temat postu:

ogryzio napisał:

Glos wydał mi się dziwnie znajomy. Odwróciłem się i zobaczyłem
Martę "DŻ". Omal nie dostałem zawału jak dowiedziałem się że koleżanka
z podstawówki jest w mojej klasie.

A ja wiedziałam, że będziemy razem chodzić do klasy jak składałam oryginał świadectwa itp. byłeś na liście przyjętych do naszej klasy Razz
ogryzio napisał:
z która łączyły mnie tajemnice ciuchciowo-karciane

Cii.. Very Happy
nicky
PostWysłany: Śro 12:42, 22 Lis 2006    Temat postu:

ładnie Exclamation swoich przeżyć nie potrafiłbym tak przekazać. może kiedy indziej Exclamation
na razie pierwsze skrzypce w tym temacie gra Ogryzio Exclamation
ogryzio
PostWysłany: Śro 2:23, 22 Lis 2006    Temat postu:

Hmmmm
Mogę napisać troszku z życiorysu mego z zeszłego roku...

Wiadomo dostałem się do III LO do klasy biol-chem.
Po ogłoszeniu wyników dzwoniłem po kolegach gdzie się kto dostał...
Gdy Krzychoniusz spytał mnie przez telefon gdzie się dostałem to ja
straszliwie wesołym głosem odpowiedziałem:
"Do 3". Zdziwił się trochę frendzel, bo startowałem do VIII LO ble....
W ostatnich tygodniach przed ogłoszeniem wyników zdałem sobie sprawę
"czym to pachnie" a raczej zalatuje martwym swądem zbuczanych jaj...
Stąd ma radość....Wakacje minęły szybko.
I nastał ten dziwny dzień września. Najpierw kościół z Frendzlem i Wiewiórą,
a potem tłok przed aulą. W końcu po nie małym zamieszaniu trafiłem do
klasy nr. 106. Pod tablicą ogłoszeń poznałem chyba Olę G.
Usiadłem w pierwszej ławce. Rozejrzałem się po klasie...
Wszyscy wyglądali tak wrogo. Patrzyli na mnie tak jakby chcieli mnie zjeść,
albo ugryźć w jakieś miejsce mego, jakże wspaniałego ciała :p Wink
Siedzę, siedzę naglę widzę rękę wychodzącą na przeciw mnie z ciemnego
zaułka sali. Po chwili usłyszałem demoniczny głos:
"Jestem Samir Rahma"
Myślę ojj nie dobrze...podałem rękę, lecz nagle zaatakowała mnie jeszcze
jedna ręka "Artur" a potem następna "Paweł"...
Po chwili uświadomiłem sobie że ręce nie pochodzą z ciemnego zakątka
sali tylko ja po prostu nie zdjąłem okularów...
Po zdjęciu matrixowego ekwipunku spojrzałem na właścicieli rąk i wydali
się dziwnie ludzcy. Choć mieli coś w sobie z demonów.
Jeden miał mnóstwo rogów na głowie,
Drugi miał skórę czarną jak węgiel,
Trzeci był wysoki niczym szubienica w otchłaniach Seszeronu...
Odwróciłem się zobaczyłem watahę dziewczyn. Na jednej zatrzymałem
wzrok. Wydała mi się nadziemsko ładna...Można by wręcz powiedzieć że imię jej siedemdziesiąt i siedem. Jak Boga kocham tak
pomyślałem. Chwilę potem usłyszałem głos dochodzący z przodu
sali więc odwróciłem głowę i poznałem moją niezwykle miła i fajną
wychowawczynię, opowiedziała kilka anegdot na przełamanie pierwszych
lodów. Potem przedstawiła nam nauczycieli...
Koniec wstaliśmy i wyszliśmy z sali. Odprowadziłem wzrokiem obiekt
skupienia fali wzrokowych i już chciałem iść gdy usłyszałem:
"cześć". Glos wydał mi się dziwnie znajomy. Odwróciłem się i zobaczyłem
Martę "DŻ". Omal nie dostałem zawału jak dowiedziałem się że koleżanka
z podstawówki z która łączyły mnie tajemnice ciuchciowo-karciane,
jest w mojej klasie. Wróciliśmy razem do domu wspominając dawne czasy
i takie sobie dzieje....
Tej nocy po raz pierwszy od tygodnia się spokojnie wyspałem. Nic na to
nie poradzę że jestem nerwusem. Wypoczęty pojechałem do szkoły.
na godzinę 8:00. Doznałem lekkiego szoku poobudzeniowego... :p
Pierwszą lekcją okazała się Geografia, więc pomaszerowałem pod salę 10.
Tam poznałem Marcina. Klasa była rozrzucona po całym korytarzu.
Tu stała jedna osoba, tam druga, a tam dwie, chwila są i trzy i znowu
jedna. Po chwili przyszedł nauczyciel. Był taki przyłysawy. Weszliśmy do
sali. Przedstawił się jako Andrew Komorowsky. Wszystko pięknie, nawet
go polubiłem, ale cos mi nie pasowało z jego głosem (po paru lekcjach
rozszyfrowałem to...). Niestety potem zaczął prowadzić lekcję, do dziś
odczuwam bóle współczujące względem swojej biednej kruszynkowatej
osóbki....
Tego dnia była również Chemia. Pan Framski zaraził mnie od razu swym
optymizmem i urokiem osobistym.
Klasa powoli zaczęła się łączyć, więc tu ma pamięć się powoli rozmazuje...
Pamiętam tylko fakty. Poznałem tę osobę która rozbłysnęła mi
pierwszego dnia przed oczami. Okazała się ona być naprawdę ciekawą
osobą, lecz ja po pierwszych 2 tygodniach przestałem tak o niej myśleć,
bo coraz bardziej przytłaczał mnie problem mej gimnazjalnej
urojonej miłości...Taki to los romantyka. Zapamiętałem ją jako świętą,
bo taką mi była, lecz w trakcie II semestru spotkałem się z nią i oczy
przejrzały. Nie dość że wcale nie była taka urocza jak ją zapamiętałem
to zabolało mnie jej życiowa głupota i naiwność jak się potem okazało...
Wiązanie pękło przeszedłem w stan pobudzony i bardzo reaktywny...
Nie trzeba było długo czekać, aby Przemcio wytworzył wiązanie wodorowe
względem kogoś innego, nie dziewczyny która mnie olśniła na początku...
No i męczyłem się mentalnie bo moja romantyczna natura zawsze każe
sakralizować damę oraz zakochiwać się w kimś z wyższych sfer
- czyt. niedostępnych dla tak małej drobiny jak ja...
Szybko nadeszły wakacje, ale o tym napiszę kiedy indziej. Teraz
zajmijmy się moim sercem. Po wakacjach wróciłem zmęczony problemami
natury można by powiedzieć rodzinnymi które mieszały mi w głowie
przez całe wakacje. Nowy blask, rozbłysł na chwilę, ale szybko załoczyłem
okulary przeciwsłoneczne i ujrzałem ja oczami człowieka a nie romantyka.
Wtedy powiedziałem sobie koniec z naturą romantyczną.
"Zabijasz mnie od podstawówki. Nigdy więcej..."
Blask został zdławiony, czasami jeszcze lekko się jarzy lecz ja szybko się
odwracam żeby nie rozpaliło we mnie tego ognia i nie wypaliło się mych
żyłach... Postanowiłem żyć bez serca. Chwyciłem pistolet Alberta i
pieszcząc ta broń zabiłem wewnętrznego romantyka...
Dlaczego nie mogłem spojrzeć na pierwotny blask ??
Dlaczego osoba która na początku roku sprawiła że serce przestało mi na
chwilę bić, zniknęła niespodziewanie ??
Zadawałem sobie te pytania nie wiedząc że romantyka można zniszczyć,
lecz nie pokonać. Nie wiedziałem że jest on zdolny do reinkarnacji,
ale to jest już historia nowożytna której nie mam zamiaru póki co
opisywać...
Roland 892
PostWysłany: Pon 17:30, 20 Lis 2006    Temat postu:

Pisanie życiorysów to fajny pomysł, tylko trzeba umieć pisać;p i oczywiście trzeba być krytycznym wobec siebie;]
Może nawet i ja kiedyś cos napisze na tej stronie o sobie;p tymczasem przemo napisz ciąg dalszy życiorysu, a nuż zainspiruje mnie do pisania:)
Katie
PostWysłany: Czw 15:59, 19 Paź 2006    Temat postu:

ale wtedy mało osób cię słuchało... możesz napisać jeszcze raz... Very Happy
oleńka:]
PostWysłany: Czw 14:00, 05 Paź 2006    Temat postu:

ja moj caly zyciorys opowiedzialam w pubie wiec nie bede sie powtarzac Razz
Welka
PostWysłany: Śro 20:49, 04 Paź 2006    Temat postu:

Ja jestem w trakcie Tworzenia życiorysu. Ale całokształt będzie później Razz
ogryzio
PostWysłany: Śro 20:46, 04 Paź 2006    Temat postu:

Oj chyba pomysl się nie przyjął... :/
Nie to nie - będe musiał pisac anegdoty o sobie :p :p :p
ogryzio
PostWysłany: Pon 22:13, 02 Paź 2006    Temat postu: Życiorys mój...

Zachęcam do pisania w tym temacie swoichżyciorysów.
W powitaniach miało pojawiać się kilka zdan o sobie,
ale nikt oprócz mnie sie do tego nie ustosunkwał,
a ja chętnie poznam was bliżej.
W tym miejscu zacytuję wypowiedź z "powitań" mojego życiorysu...

"Otóż dzień na nowo dobry....
Ma na imię Przemuś....mam....no prawie 17 lat.
Interesuję się Queen'em i Freddiem Mercurym.
Od razu wyrażę swoją opinię: PAUL RODGERS SUCKS.
Nie będę opisywać jak wyglądam, bo same/sami zobaczycie 4 września,
wiem że dla niektórych jest to powód do ubolewania, ale no cóż...
Jestem jaki jestem - ale nie Michał Wiśniewski.
Dalej mogę powiedzieć że mój dziadek pracował dla Wermachtu podczas gdy babcia byla hiszpańskim konkwistatorem.
Moja kariera rozwijała się następującą:
- przedszkole "Świerszczykowe Nutki" - przyznaję się bez bicia że raz stałem w kącie bo na religi gadałem z pewną Olą z którą potem leżakowałem :]
- 6 lat w Szkole podstawowej nr 90 im Władysława Zamoyskiego :] - W pierszej klasie dostałem uwagę bo: Przemek zbił tależyk koleżance. Ale potem o wszystkim zapomnileiśmy i przesiadywaliśmy godzinami w biblitece różne zagadnienia o których wiedzą tylko osoby nam towarzyszące czyli niejaki Paweł i Marta którą znacie z naszej klasy :p
Właśnie w 6 klasie dostałem po raz pierwszy z pejcza od koleżanki.
Nie pytajcie... :]
- 3 lata w Gimnazjum nr 54 - fajnie było, mieliśmy basen i największa w Poznaniu salę gimnastyczną. Kilka zawodów miłosnych....poznałem tam również Frendzli: Krzysia, Tomka, Adasia :] Właśnie wtedy zmieniono piosenkę Friends will be Friends na Frendzle will be Frendzel. Tu również powstało Gołe Bractwo.
- 1 rok w Załadzie karnym nr 3 - wspaniałe chwile spędzone z panią Zaklińską na zapleczu....Zalotne spojrzenia niejakiego pana Framskiego oraz oczka puszczane mi przez pana Sikorskiego. Frendzle nadal Frendzle.
Dopiero pod koniec roku wywietrzała mi z głowy pewna dziewczyna z gimnazjum - to było straszne.
Obecnie jestem kawalerem ale planuję założenie rodziny aby uchronić mój ród przed wyginięciem jak to mówi teoria CZerownej Królowej.
I to by były t kilka zdań.
Jeszcze raz dzieńdobry"

W najbliższym czasie uzupelnię notatkę biograficzną ale to jako pod koniec tygodnia bo musze załatwić kika spraw, żeby z czystym sumieniem móc pisać...

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group